Uwielbiam zaczynać dzień od kłótni
z rodzicami. Tym razem poszło o to, że założyłam za lekką
kurtkę i że do szkoły wzięłam jedną kanapkę, a nie dwie.
Paranoja, co nie? Ojciec jeszcze jako tako się czepiał, matka
gorzej. Cieszyłam się, że po południu miała konferencję, co
oznaczało spokój. Chciałam coś pogrzebać w dokumentach czy
innych rzeczach, nie mogłam, bo na głowie siedziały mi dzieciaki,
które męczyły mnie, bym się z nimi bawiła w sklep.
Codziennie próbowałam rozgryźć, kim tak naprawdę jest mój
biologiczny ojciec, samej szło mi kiepsko. Całe szczęście, miałam
Magdę i Ludmiłę. Jako że Madzia miała wolną chatę, to
postanowiłyśmy pójść do niej i zacząć prawdziwie ten
fakt rozkminiać. Zrobiłyśmy sobie gorącą czekoladę i siadłyśmy
w jej pokoju.
-Dobra, masz jakieś podejrzenia? -
spytała Mila.
-Przeczucie podpowiada mi, że to
siatkarz – oznajmiłam, upijając łyk napoju.
-Trzeba od czegoś wyjść – Lena
wzięła kartkę i długopis. - Mów, co wiesz o swojej mamie z
tamtego okresu.
-Co ja wiem? Niewiele. Od mojej matki
to czegoś się dowiedzieć... - zapatrzyłam się w okno, próbując
zebrać myśli. - Jak mnie urodziła, miała 23 lata, była na
czwartym roku studiów na Uniwersytecie Wrocławskim.
Studiowała psychologię, wiem, że na trzecim roku miała jakieś
zajęcia z siatkarzami z Bełchatowa. Jako że trochę interesowała
się siatką, to wcześniej jeździła na mecze, na jednym z nich
poznała ojca, znaczy ojczyma. Podejrzewam więc, że może któryś
z facetów tam grających może być moim biologicznym ojcem.
-Jaki to był sezon? - Ludmiła siadła
przed laptopem, włączając internet.
-2012-2013 – odpowiedziałam.
Dosiadłyśmy się do niej z Magdą, by zobaczyć, co znalazła.
-Mariusz Wlazły.
-Nie, on miał żonę. Pliński,
Winiarski, Woicki też...
-A ten Kooistra? - Lena pokazała na
zdjęcie siatkarza.
-Ja nawet nie wiem, kto to jest, ale
raczej nie – mruknęłam, uważnie przyglądając się zdjęciu
taty za młodu. - Przystojny był ten mój ojciec, co nie?
-Teraz to bym nim nie pogardziła –
Mila zaśmiała się krótko.
-Wujek Kosta na bank nie, Zatorski też
nie, Bąkiewicz odpada... - wymieniałam dalej, uświadamiając
sobie, że został mi tylko ojciec Mateusza.
-Może ty jesteś córką Kłosa?
- zasugerowała Kubiak, jakby czytając mi w myślach.
-No błagam, maskara by była jakaś! -
wzdrygnęłam się. - Jezu, jakbym miała być siostrą tego dupka,
to bym się wolała chyba zabić. A jeżeli moja matka wdała się w
romans?
-Jak się patrzę na te zdjęcia, to ty
taka do Winiarskiego jesteś podobna – Bartman ustawiła mnie tak,
żeby mogła porównać mnie i starszego Winiara.
-Wcześniej powinnam zauważyć, że
macie takie same oczy – stwierdziła Magda. - Ale byś miała
jazdy, gdyby Oliwier był twoim bratem!
-My się tak uwielbiamy, że to poezja
– prychnęłam. - Wiecie, co on ostatnio do mnie powiedział? Że
jestem małą, rozwydrzoną gówniarą, bo jak przegrał, to
nie chciał stanąć i podpisać kilka kartek, wiec powiedziałam, co
o nim myślę.
-Twój pod tym względem był
kochany, zawsze starał się podpisać – zwróciła się do
mnie. - Moja mama mówiła, że twój był taki słodki,
ale że była z moim, no to zostawiła go dla twojej mamy.
-Lu, a powiedz, co tam u Jarskiego? -
spytałam się Ludmiły, ta tylko posłała mi pobłażliwe
spojrzenie i położyła się na łóżku.
-Mam go dosyć, raz jest milutki, raz
zachowuje się jak frajer – wyznała. Magda podeszła do szafki i
wyjęła paczkę papierosów.
-Myślę, że bez tego się nie
obejdzie – oznajmiła i dała nam po fajce. Odpaliłyśmy je i
usiadłyśmy na łóżku czekając, co powie Bartman.
-Ja do niego wczoraj dzwoniłam, mówię
'Piotrek, co tam u ciebie?' i w ogóle, a ten do mnie fuka, że
nie ma czasu. Jak potrzeba, to jest dla mnie milutki i słodziutki! -
warknęła, wypuszczając ze świstem dym z ust.
-Dlatego ja nie umawiam się z
siatkarzami – powiedziałam.
-Ty się z nikim nie spotykasz.
-I mam jeszcze większy spokój!
Po tych wszystkich przebojach z Ignaczakiem, nie mam zamiaru szybko
pchać się w coś nowego. On i Jarosz to ten sam niemyślący
gatunek.
-Każdy chłopak to ten sam niemyślący
gatunek – wtrąciła Magda. Po chwili usłyszałyśmy głos jej
ojca dobiegający z dołu.
-Cześć Madzialenko, już wróciłem!
- zawołał, a my z przerażeniem patrzyłyśmy na papierosy w
naszych dłoniach. Kubiak zerwała się, by zamknąć na klucz drzwi,
ja zabrałam jej z dłoni fajka i zgasiłam go razem z moim. Ludmiła
machała oknem w tej i z powrotem by wywietrzyć, ja jeszcze
włączyłam muzykę i skakałam jak nienormalna po pokoju, zużywając
magdowe perfumy. - Co ty robisz? - pan Michał stanął przy
drzwiach, pukając. Lena zagryzła wargi, nie wiedząc, co mu
odpowiedzieć.
-Bo ja jestem z Różą i
Ludmiłą... - zaczęła kombinować, my jej przerwałyśmy, dając
kilka sekund na wymyślenie czegoś logicznego.
-Dzień dobry panie Kubiak! -
krzyknęłyśmy chórem.
-No dzień dobry, co wy robicie, że
jesteście zamknięte? - spytał.
-Bo my przymierzamy moje ciuchy i mam w
nich cały pokój, dlatego – wyjaśniła pokrętnie Magda.
Przekręciłam oczami, bo wydawało mi się to strasznie głupie,
jednak całe szczęście, jej tata w to uwierzył.
-Dobra, to trochę ogarnijcie, za 15
minut jedziemy do Bartmanów.
-A czemu do mnie? - Mila zamknęła
okno, wyraźnie się zaciekawiając.
-Kurki w komplecie przyjechały –
odpowiedział, a my na myśl o spotkaniu z Amelią zaczęłyśmy się
cieszyć. Starałyśmy się możliwie szybko ogarnąć, Magda robiła
wszystko, by jej ojciec nie podszedł do niej, bo gdyby w razie coś
wyczuł, byłybyśmy spalone. Gdy dotarliśmy do domu Ludmiły i
zobaczyłyśmy Am, rzuciłyśmy się na nią. Choć była od nas o
rok młodsza, przewyższała nas nie tylko wzrostem, ale i
inteligencją. Zawsze miała jakieś genialne pomysły i ratowała od
wszelkich kłopotów, więc mogłam jej powiedzieć o tym, co
robię. Zjadłyśmy trochę i zamknęłyśmy się w pokoju Lu, gdzie
opowiedziałam o wszystkim Amel.
-Słuchaj, a patrzyłaś swój
akt urodzenia? - spytała. Pokręciłam przecząco głową, na co
blondynka uderzyła się z otwartej dłoni w czoło. - Nie mówcie
mi, że od razu zaczęłyście szukać ojca?
-Tak jakby... - Lena patrzyła na mnie
z zażenowaniem wymalowanym na twarzy. Po raz kolejny Amelia Kurek
okazała się bardziej inteligentna od nas, co w sumie nie powinno
wiele dziwić. Mając matki wariatki i niezbyt ogarniętych ojców,
jesteśmy z Magdą i Ludmiłą takie same.
-Jesteście głupiutkie – westchnęła
z rozbawieniem Am. - Róża, najpierw znajdź swój akt
urodzenia, potem pogadamy.
Posłuchałam jej. Kiedy tylko wróciłam
do domu, po cichu wzięłam się za poszukiwania. W szufladzie w
sypialni rodziców znalazłam jakąś teczkę. Chciałam ją
otworzyć, ale wtedy przyłapała mnie matka. Zaczęła się pytać,
czemu grzebię bez jej pozwolenia w rzeczach, poddenerwowana kazała
mi wyjść. Tego samego dnia zniknął też klucz na strych.
----------------------------------------------------------
Pisząc Różę czuję się jak detektyw. Macie jakieś podejrzenia co do biologicznego ojca Róży?
Co do One Crime, zobaczymy, czy nówka pojawi się jutro późnym wieczorem czy w niedzielę.