piątek, 14 grudnia 2012

2.

Uwielbiam zaczynać dzień od kłótni z rodzicami. Tym razem poszło o to, że założyłam za lekką kurtkę i że do szkoły wzięłam jedną kanapkę, a nie dwie. Paranoja, co nie? Ojciec jeszcze jako tako się czepiał, matka gorzej. Cieszyłam się, że po południu miała konferencję, co oznaczało spokój. Chciałam coś pogrzebać w dokumentach czy innych rzeczach, nie mogłam, bo na głowie siedziały mi dzieciaki, które męczyły mnie, bym się z nimi bawiła w sklep. Codziennie próbowałam rozgryźć, kim tak naprawdę jest mój biologiczny ojciec, samej szło mi kiepsko. Całe szczęście, miałam Magdę i Ludmiłę. Jako że Madzia miała wolną chatę, to postanowiłyśmy pójść do niej i zacząć prawdziwie ten fakt rozkminiać. Zrobiłyśmy sobie gorącą czekoladę i siadłyśmy w jej pokoju.
-Dobra, masz jakieś podejrzenia? - spytała Mila.
-Przeczucie podpowiada mi, że to siatkarz – oznajmiłam, upijając łyk napoju.
-Trzeba od czegoś wyjść – Lena wzięła kartkę i długopis. - Mów, co wiesz o swojej mamie z tamtego okresu.
-Co ja wiem? Niewiele. Od mojej matki to czegoś się dowiedzieć... - zapatrzyłam się w okno, próbując zebrać myśli. - Jak mnie urodziła, miała 23 lata, była na czwartym roku studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Studiowała psychologię, wiem, że na trzecim roku miała jakieś zajęcia z siatkarzami z Bełchatowa. Jako że trochę interesowała się siatką, to wcześniej jeździła na mecze, na jednym z nich poznała ojca, znaczy ojczyma. Podejrzewam więc, że może któryś z facetów tam grających może być moim biologicznym ojcem.
-Jaki to był sezon? - Ludmiła siadła przed laptopem, włączając internet.
-2012-2013 – odpowiedziałam. Dosiadłyśmy się do niej z Magdą, by zobaczyć, co znalazła.
-Mariusz Wlazły.
-Nie, on miał żonę. Pliński, Winiarski, Woicki też...
-A ten Kooistra? - Lena pokazała na zdjęcie siatkarza.
-Ja nawet nie wiem, kto to jest, ale raczej nie – mruknęłam, uważnie przyglądając się zdjęciu taty za młodu. - Przystojny był ten mój ojciec, co nie?
-Teraz to bym nim nie pogardziła – Mila zaśmiała się krótko.
-Wujek Kosta na bank nie, Zatorski też nie, Bąkiewicz odpada... - wymieniałam dalej, uświadamiając sobie, że został mi tylko ojciec Mateusza.
-Może ty jesteś córką Kłosa? - zasugerowała Kubiak, jakby czytając mi w myślach.
-No błagam, maskara by była jakaś! - wzdrygnęłam się. - Jezu, jakbym miała być siostrą tego dupka, to bym się wolała chyba zabić. A jeżeli moja matka wdała się w romans?
-Jak się patrzę na te zdjęcia, to ty taka do Winiarskiego jesteś podobna – Bartman ustawiła mnie tak, żeby mogła porównać mnie i starszego Winiara.
-Wcześniej powinnam zauważyć, że macie takie same oczy – stwierdziła Magda. - Ale byś miała jazdy, gdyby Oliwier był twoim bratem!
-My się tak uwielbiamy, że to poezja – prychnęłam. - Wiecie, co on ostatnio do mnie powiedział? Że jestem małą, rozwydrzoną gówniarą, bo jak przegrał, to nie chciał stanąć i podpisać kilka kartek, wiec powiedziałam, co o nim myślę.
-Twój pod tym względem był kochany, zawsze starał się podpisać – zwróciła się do mnie. - Moja mama mówiła, że twój był taki słodki, ale że była z moim, no to zostawiła go dla twojej mamy.
-Lu, a powiedz, co tam u Jarskiego? - spytałam się Ludmiły, ta tylko posłała mi pobłażliwe spojrzenie i położyła się na łóżku.
-Mam go dosyć, raz jest milutki, raz zachowuje się jak frajer – wyznała. Magda podeszła do szafki i wyjęła paczkę papierosów.
-Myślę, że bez tego się nie obejdzie – oznajmiła i dała nam po fajce. Odpaliłyśmy je i usiadłyśmy na łóżku czekając, co powie Bartman.
-Ja do niego wczoraj dzwoniłam, mówię 'Piotrek, co tam u ciebie?' i w ogóle, a ten do mnie fuka, że nie ma czasu. Jak potrzeba, to jest dla mnie milutki i słodziutki! - warknęła, wypuszczając ze świstem dym z ust.
-Dlatego ja nie umawiam się z siatkarzami – powiedziałam.
-Ty się z nikim nie spotykasz.
-I mam jeszcze większy spokój! Po tych wszystkich przebojach z Ignaczakiem, nie mam zamiaru szybko pchać się w coś nowego. On i Jarosz to ten sam niemyślący gatunek.
-Każdy chłopak to ten sam niemyślący gatunek – wtrąciła Magda. Po chwili usłyszałyśmy głos jej ojca dobiegający z dołu.
-Cześć Madzialenko, już wróciłem! - zawołał, a my z przerażeniem patrzyłyśmy na papierosy w naszych dłoniach. Kubiak zerwała się, by zamknąć na klucz drzwi, ja zabrałam jej z dłoni fajka i zgasiłam go razem z moim. Ludmiła machała oknem w tej i z powrotem by wywietrzyć, ja jeszcze włączyłam muzykę i skakałam jak nienormalna po pokoju, zużywając magdowe perfumy. - Co ty robisz? - pan Michał stanął przy drzwiach, pukając. Lena zagryzła wargi, nie wiedząc, co mu odpowiedzieć.
-Bo ja jestem z Różą i Ludmiłą... - zaczęła kombinować, my jej przerwałyśmy, dając kilka sekund na wymyślenie czegoś logicznego.
-Dzień dobry panie Kubiak! - krzyknęłyśmy chórem.
-No dzień dobry, co wy robicie, że jesteście zamknięte? - spytał.
-Bo my przymierzamy moje ciuchy i mam w nich cały pokój, dlatego – wyjaśniła pokrętnie Magda. Przekręciłam oczami, bo wydawało mi się to strasznie głupie, jednak całe szczęście, jej tata w to uwierzył.
-Dobra, to trochę ogarnijcie, za 15 minut jedziemy do Bartmanów.
-A czemu do mnie? - Mila zamknęła okno, wyraźnie się zaciekawiając.
-Kurki w komplecie przyjechały – odpowiedział, a my na myśl o spotkaniu z Amelią zaczęłyśmy się cieszyć. Starałyśmy się możliwie szybko ogarnąć, Magda robiła wszystko, by jej ojciec nie podszedł do niej, bo gdyby w razie coś wyczuł, byłybyśmy spalone. Gdy dotarliśmy do domu Ludmiły i zobaczyłyśmy Am, rzuciłyśmy się na nią. Choć była od nas o rok młodsza, przewyższała nas nie tylko wzrostem, ale i inteligencją. Zawsze miała jakieś genialne pomysły i ratowała od wszelkich kłopotów, więc mogłam jej powiedzieć o tym, co robię. Zjadłyśmy trochę i zamknęłyśmy się w pokoju Lu, gdzie opowiedziałam o wszystkim Amel.
-Słuchaj, a patrzyłaś swój akt urodzenia? - spytała. Pokręciłam przecząco głową, na co blondynka uderzyła się z otwartej dłoni w czoło. - Nie mówcie mi, że od razu zaczęłyście szukać ojca?
-Tak jakby... - Lena patrzyła na mnie z zażenowaniem wymalowanym na twarzy. Po raz kolejny Amelia Kurek okazała się bardziej inteligentna od nas, co w sumie nie powinno wiele dziwić. Mając matki wariatki i niezbyt ogarniętych ojców, jesteśmy z Magdą i Ludmiłą takie same.
-Jesteście głupiutkie – westchnęła z rozbawieniem Am. - Róża, najpierw znajdź swój akt urodzenia, potem pogadamy.
Posłuchałam jej. Kiedy tylko wróciłam do domu, po cichu wzięłam się za poszukiwania. W szufladzie w sypialni rodziców znalazłam jakąś teczkę. Chciałam ją otworzyć, ale wtedy przyłapała mnie matka. Zaczęła się pytać, czemu grzebię bez jej pozwolenia w rzeczach, poddenerwowana kazała mi wyjść. Tego samego dnia zniknął też klucz na strych.


----------------------------------------------------------

Pisząc Różę czuję się jak detektyw. Macie jakieś podejrzenia co do biologicznego ojca Róży?
Co do One Crime, zobaczymy, czy nówka pojawi się jutro późnym wieczorem czy w niedzielę.