Wciąż
nie umiem uwierzyć, że nadal jestem Ci obca.
Jestem tajemnicą.
Odcięłam się więc od wszystkich znienawidzonych przeze mnie rzeczy,
Ale także od zwycięstw, które odniosłam.
Jednym z największych byłeś właśnie Ty.
Jestem tajemnicą.
Odcięłam się więc od wszystkich znienawidzonych przeze mnie rzeczy,
Ale także od zwycięstw, które odniosłam.
Jednym z największych byłeś właśnie Ty.
Naciągnęłam rękawy na dłonie, przyglądając
się swojemu ojcu. Ojciec. To tak
dziwnie brzmiało. Mama po prostu wskazała na Winiarskiego i powiedziała ‘To
twój biologiczny ojciec, Różo’. Nie byłam zszokowana ani bardzo zaskoczona.
Przecież tego się spodziewałam i sama do tego doszłam. Nikt się nie odzywał.
-Pani o tym wiedziała? –
zwróciłam się do Winiarskiej.
-Tak – przytaknęła.
-A ty? – spytałam
Oliwiera.
-Wiedziałem –
odpowiedział. Próbowałam odgadnąć wyraz jego twarzy. Wyglądał na przerażonego,
że to wszystko się wydało. To ja powinnam być bardziej przerażona. Chyba przez
ten czas zdążyłam się przyzwyczaić do myśli, że biologicznym ojcem może być
Winiarski a Oliwier, ta uwielbiana przez dziewczyny gwiazda polskiej siatkówki,
moim przybranym bratem.
-Dowiem się, jak to się
stało? – odważyłam się zadać te najważniejsze pytanie. Spojrzałam wymownie na ojca. To od niego chciałam usłyszeć
prawdę.
-Miałem romans z twoją
mamą – odezwał się niepewnie, spuszczając wzrok na podłogę.
-Acha – mruknęłam. Na nic
więcej nie było mnie stać. To też podejrzewałam. Z jednej strony, to wszystko
przewidywałam i nie byłam zaskoczona, ale z drugiej nie mogłam sobie uświadomić
tej nowej sytuacji. – Czyli byłam wpadką?
-Czemu tak uważasz? –
spytał nadal niepewnie.
-Skoro miałeś… miał pan
romans, to raczej nie byłam planowana – prychnęłam. Ponownie nastała cisza,
przerywana pikaniem sprzętu podłączonego do mamy.
-Jak się czujesz? –
zmieniłam temat.
-Róża… ja wiem, że to dla
ciebie trudna sytuacja. Chcę, żebyś się zastanowiła, co z tym zrobić –
powiedziała. W jej oczach malował się ból. Powrót do przeszłości musiał ją
sporo kosztować w tym stanie. Do tego dała mi wolną rękę w działaniu. Chyba
wolałam, by na mnie narzuciła jakąś decyzję.
-Wszystko zależy od ciebie
– dodał Winiarski.
-Spoko – wstałam, mając
zamiar jak najszybszego ewakuowania się stamtąd. – Tato, o której wrócisz do
domu?
-Niedługo – tata się
uśmiechał, chociaż w środku na pewno cierpiał. Wyszłam ze szpitala, nie mogąc
znieść rzeczywistości z każdą sekundą przytłaczającą mnie coraz mocniej. W domu
udawałam, że nic się nie stało, resztkami sił powstrzymując się od płaczu.
Napisałam Amelii, by przyjechała następnego dnia. Odebrałyśmy ją z dziewczynami
z dworca i poszłyśmy do naszego parku, chowając się w najgłębszej alei.
Paliłyśmy, na co Amela kręciła głową, ale nie krytykowała. Długo mówiłam tylko
ja. Opowiadałam o swoich rozterkach, emocjach, uczuciach, obawach. Płakałam,
dzięki czemu poczułam się odrobinkę lepiej. Obecność dziewczyn także pomogła.
Kiedy się uspokoiłam i zostałam doprowadzona do używalności, odstawiły mnie do domu.
Tata widząc mnie przestał czytać książkę.
-Może to pomoże ci podjąć decyzję – przytulił
mnie i dał reklamówkę, w której schowałam zeszyty mamy. – Dopiero teraz to
przeczytaj. O nic nie pytaj, mama prosiła, żebyś to przeczytała.
Ale co
powinna zrobić brązowooka dziewczyna?
Jej cała przyszłość składa się na gonieniu kartki papieru.
Wszystko, co mogę od Ciebie dostać, to Twoje mądre "Do zobaczenia"
Jej cała przyszłość składa się na gonieniu kartki papieru.
Wszystko, co mogę od Ciebie dostać, to Twoje mądre "Do zobaczenia"
Od
dziewiętnastej do trzeciej w nocy przeczytałam
wszystko, wypijając dziesięć herbat i zużywając dwie paczki chusteczek.
Przeszłość była brutalna i gorzka. Bolała wyrzeczeniami, kłamstwami i
niedopowiedzeniami. Ogólnie to moja mama wplątała się w romans z Winiarskim, on
był gotów do niej odejść, ale kiedy mama zaszła w ciążę, zerwała to. Skłamała,
że miała kogoś na boku, bo nie chciała niszczyć jego rodziny. On się wkurzył,
krzyczał, że nie chce jej znać, że ją naprawdę pokochał. Ona też go kochała,
ale jak pisała, Oliwier z Dagmarą nie
zasługiwali na to. Tata zaczął pomagać mamie i się do siebie zbliżyli. Kiedy
miałam cztery lata, było to dokładnie cztery miesiące przed ich ślubem,
jechałam z dziadkami i ciocią samochodem. Mieliśmy wypadek, jako jedyna
ucierpiałam i to bardzo poważnie. Potrzebna była krew do operacji, taką samą
grupę miał tylko właśnie Winiarski. Mama powiedziała mu prawdę, on nie chciał
uwierzyć i nawyzywał ją od najgorszych. Ich rozmowę usłyszała Winiarska z
Oliwierem. Kazała mu wziąć odpowiedzialność i przekazać krew. Po operacji nawet
nie przyszedł by zobaczyć, jak się czuję. Nie chciał mnie. Oboje z mamą
ustalili, że nie będzie mieszał się w moje życie. Niby wierzyłam w tą wersję,
ale miałam wątpliwości. Zamiast pójść do szkoły, przed południem poszłam się z
nim zobaczyć. Skłamałam, że to od niego pierwszego chcę się dowiedzieć, w jaki
sposób dowiedział się, że jestem jego córką. Właściwie ta wersja niewiele
różniła się od wersji mamy. Przyznał, że nie wierzył, jakoby był moim ojcem, a
potem chciał się zaangażować w moje wychowanie, tyle że się bał i mama była
temu przeciwna, stąd ta decyzja o ukrywaniu prawdy. Jednak powiedział coś, co
mnie bardzo zdziwiło. Chciał, razem z Dagmarą i Oliwierem być dla mnie rodziną.
-Jesteś pewny? – spytałam wtedy,
głośno przełykając ślinę. – To nie jest jakaś pochopna decyzja z waszej strony?
-Róża, damy radę wszystko
nadrobić – odpowiedział pełen nadziei. – Wiem, popełniłem wiele błędów w związku
z tobą, ale daj nam szansę. Zastanów się.
Zastanawiałam się
dokładnie trzy dni. Całe te dnie zrobiłam mnóstwo kartek z ‘za i przeciw’, nie
mogąc się zdecydować. Nie wyobrażałam sobie życia z Winiarskimi. Kojarzyłam to
sobie z życiem na zupełnie innej planecie, na innych zasadach i warunkach.
Przerażało mnie to, jednocześnie ciekawiąc i kusząc. Poza tym, miałam pretensje
do Winiarskiego, że nie walczył. Nie walczył o mnie, wcześniej nie uznając
ojcostwa. Biorąc pod uwagę zachowanie mamy miał do tego prawo, ale to bolało.
Czułam straszliwy zawód, dlatego mogłam zrobić tylko jedno. Zdenerwowana
wybrałam się do Winarskich. Otworzył mi Michał, wyraźnie ciesząc się na mój
widok.
-Ja tylko na chwilę -
powiedziałam cicho, ale wystarczająco pewnie. Winiarski wpuścił mnie do środka.
- Nie chcę nic zmieniać - wyznałam od razu.
-Rozumiem - pokiwał
twierdząco głową.
-Nie rozumie pan - nie
dałam mu dokończyć. - Nie potrzebuję mieć drugiego ojca. Nie potrzebuję mieć
drugiej, weekendowej rodziny. Ja po prostu chciałam wiedzieć, po kim mam geny.
Szczerze, chciałby pan mieć ojca, który kiedy dowiedział się o istnieniu
swojego dziecka o mały włos nie pozwolił mu umrzeć? Widzi pan, ja nie chcę. Nie
chcę drugiego etatowego tatuśka. Proszę mnie nawet nie przekonywać, bo panu się
nie uda. Nie chcę zupełnie nic. Geny to jeszcze nie rodzina. Do widzenia.
Wyszłam. Otuliłam szyję
chustą, założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam do szpitala, zanieść mamie
zapiski z nowej książki. Chyba cieszyła się z podjętej przeze mnie decyzji.
Potem wróciłam do domu. Pomogłam dzieciakom odrobić lekcje, zrobiłam obiad na
kolejny dzień a w końcu siadłam z moim tatą. Jedliśmy zrobione przez niego
ciasto czekoladowe, trochę przypalone, ale co tam. Najważniejsze, że był. Cały
czas był.
KONIEC.
------------------------------------------------------
Wiem wiem, miało być o dwa rozdziały dłużej, ale stwierdziłam, że na tym powinno się zakończyć. Dobra, jestem przewidywalna. Winiarski miał być od samego początku, końcówka miała być za to inna. Dziękuję Wam za obecność tutaj, bardzo bardzo dziękuję. Teraz kończymy Ofelię, wracamy do Zosi i Julki i zaczynamy miniatury. W następnym tygodniu nie oczekujcie niczego nowego, bo w poniedziałek wyjeżdżam z moją durnowatą klasą do Francji, za dwa tygodnie też może być cienko, bo po powrocie właściwie codziennie mam coś do nauczenia. Wracając do miniaturek, jeżeli macie jakieś specjalne życzenia, to możecie je pisać w komentarzach pod zakładką Historie, na pewno je rozważę. Więc mam nadzieję, że Róża Wam się podobała i nie zawiodłam Was tym krótkim opowiadaniem. Do napisania ;)