sobota, 23 lutego 2013

5.



Do Amelii dotarłyśmy około osiemnastej. Odebrała nas z Dworca Centralnego, do jej mieszkania dojechałyśmy autobusem. Am przygotowała wszystko idealnie-wysprzątała i przygotowała masę jedzenia. Zdecydowałyśmy się, że odkrywanie przeszłości zaczniemy chronologiczne. Od zawsze wiedziałam, że moja mama miała jakieś powiązania ze światkiem siatkarskim. Znała mamy Magdy i Ludmiły, a one były związane z siatkarzami, znaczy się, ciocia Elena związała się z wujkiem Michałem, a ciocia Ilona z wujkiem Zbyszkiem. Potem jakoś poznała ciocię Agę, mamę Amelii i zaczęło się prawdziwe ciąganie z siatkarzami.
Sięgnęłam do mojej torby. Zeszyty mamy zawinęłam w reklamówkę, którą z kolei schowałam na dnie torby. Nie brakowało mi niczego, oprócz właśnie tej reklamówki. Wywaliłam wszystkie rzeczy na podłogę, zeszytów jak nie było, tak nie było.
-Brawo Atanasijević – mruknęła Magda zapychając się granatem.  
-Jestem pewna, że je pakowałam! – warknęłam rozpaczliwie. – Kurwa! Matka wchodziła do mnie do pokoju, bo niosła mi bluzkę. Jak nic zajrzała to torby i wyciągnęła tą reklamówkę!
-Zwal swoje pierdólstwo na matkę – Amelia z niezadowoleniem pokręciła głową. – Zapomniałaś i tyle. Sama będziesz musiała to przeczytać.
-Nie przeczytam, bo na bank matka zabrała! – w tamtym momencie miałam ochotę zadzwonić do mamy i jej wszystko wykrzyczeć. Byłam na nią wściekła. – Jezu, czemu ona tak bardzo nie chce, żebym się dowiedziała?!
-Bo uważa, że takie wyjście jest najlepsze – odezwała się Ludmiła. – Prawdopodobnie twoim biologicznym ojcem jest albo Winiarski albo Bąkiewicz. Dodatkowo, z zapisków twojej mamy wynika, że miała z którymś z nich romans podczas ich małżeństwa. To już powinno dać ci do myślenia.
-Dobra, Ludmiła, a postaw się na moim miejscu! Chyba chciałabyś wiedzieć, kto cię do kurwy nędzy spłodził!
-Szczerze? Nie.
-Nie wierzę ci.
-To nie wierz. Tylko że ja biorę pod uwagę, że mogę zniszczyć komuś życie, ty jesteś jak zwykle zajęta czubkiem własnego nosa!
-Ja? Ja jestem zajęta czubkiem własnego nosa?!
-Tak, ty! Zawsze interesowałaś jedynie samą sobą, a to, co dzieje się u osób wokół ciebie niewiele cię interesowało, w końcu Róża Atanasijević zawsze jest w centrum!
-Ludmiła, co ty pieprzysz? Dobrze wiesz, że nienawidzę być w centrum zainteresowania!
-OGARNIJCIE SIĘ OBYDWIE! – wrzasnęła Amelia. – Wy nie macie co robić?! Mila, o co tobie chodzi?
-Bo… bo… przepraszam – wydukała Bartman, spuszczając wzrok na podłogę. – Po prostu boję się, że mój ojciec może być też twoim ojcem…
-Na jakiej podstawie tak sądzisz? – spytałam ostrożnie. – Przecież już prawie wiem, kto nim jest i na pewno to nie twój.
-Wczoraj nad tym myślałam, strasznie długo myślałam i gdyby jednak było inaczej i miałybyśmy wspólnego ojca, to… to wszystko byłoby dziwne i ja zupełnie nie wiedziałabym, co by z nami dalej było – wyznała, nadal się na mnie nie patrząc. – Dlatego proszę, zastanów się nad tym.
-Zmieńmy temat – rzuciłam sucho. Nie chciałam się przyznać, że słowa Ludmiły dały mi do myślenia.
-Moja matka jest chyba w ciąży – powiedziała Amelia, skubiąc serwetkę. – Przestała rano pić kawę, ma dziwne humory, a co lepsze, wczoraj wyciągnęła swoje ciążowe ubrania z piwnicy.
-To miałabyś wesoło – zaśmiała się Magda. – Chociaż…. Opowiem wam, co mi się ostatnio przydarzyło. W tamtym tygodniu szukałam zapasowego klucza od drzwi do bloku. Znalazłam paczkę prezerwatyw. Pomyślałam sobie : okej, Elena z Michałem szykują mi pierwszą w życiu pogadankę o seksie, może być zabawnie. Tymczasem, wracam sobie grzecznie w poniedziałek do domu nastawiona na to, że będę sama, skoro kończyliśmy wcześniej. Co zastaję? ‘Michał, Michał, ahhhh, ahh, tak, tak!’ NIGDY W ŻYCIU NIE BYŁAM BARDZIEJ ZAŻENOWANA – ledwo co Lena skończyła opowiadać, gdy z dziewczynami leżałyśmy ze śmiechu. Takich rewelacji to ja chyba nigdy wcześniej nie widziałam.
-I co zrobiłaś? – spytałam.
-No wyszłam! – Magda machnęła rękami w powietrzu. – Moje granice co do działań rodziców skończyły się w tamtym momencie. Naprawdę, cieszcie się, że wy czegoś takiego nie przeżyłyście, chyba nic gorszego nie może się przytrafić.


        Głęboko wierzyłam, że rzeczywiście nic gorszego się nie stanie. Do Bełchatowa wróciłyśmy późnym popołudniem, w deszczu doczłapałam się do domu mając nadzieję na względy spokój. Takiego też był przez pierwsze kilka minut. W salonie zastałam siedzącego samego ojca.
-Gdzie mama? – zapytałam, siadając obok niego. Wyglądał na bardzo przybitego, a to jednak rzadki widok
-Róża… to dość trudna sytuacja – złapał mnie za rękę. – Mama zasłabła, jakąś godzinę temu zawiozłem ją do szpitala.
-Aż tak źle się czuła?
-Ona nie chciała ci mówić… mama ma raka tarczycy.
W pierwszym momencie wydawało mi się, że źle usłyszałam, albo że to mi się śni, bynajmniej pragnęłam, żeby tak było. Zacisnęłam mocno zęby, powstrzymując łzy.
-Możesz mi to wyjaśnić? – poprosiłam cicho.
-Mama od dłuższego czasu źle się czuła. Pamiętasz, jak naśmiewaliśmy się, że ta chrypa na dobre się w niej zadomowiła? To był jeden z objawów. Namówiłem ją na badania. Lekarz wysłał ją do endokrynologa i postawił tą diagnozę… Całe szczęście, to wczesna faza i guz jest niewielki. Mama miała mieć w przyszłym miesiącu operację, ale teraz nie wiadomo, skoro tak zasłabła… - tata westchnął głęboko, przecierając dłońmi twarz. Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam przed chwilą.
-Czemu nic nie mówiła?
-Bo nie chciała was martwić.
-Stwierdziła, że lepiej postawić nas przed faktem dokonanym, tak?! To powiedz jej, że się  myliła! – wściekłam się wbrew sobie i wybiegłam do swojego pokoju, gdzie wybuchłam niepohamowanym rykiem. Tata poszedł za mną. Krzyczałam, że ciągle mnie okłamuje, że boi się powiedzieć prawdę, po czym wtuliłam się w niego i dalej wyłam. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Z otępienia wyrwał mnie jego głos.
-Róża, jadę do mamy zobaczyć, co się z nią dzieje – szepnął, przecierając kciukiem łzy z moich policzków. – Mam jej coś przekazać?
-Powiedz, że ją kocham.


----------------------------------------------------------------------------------

 Pomęczę Was jeszcze trochę. Jutro pewnie Ofelia, także już z góry zapraszam.

10 komentarzy:

  1. Leżę i nie mogę wstać. Fragment ‘Michał, Michał, ahhhh, ahh, tak, tak!’ - boski, hahahah xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dowiemy się w końcu kim jest szczęśliwy (lub nieszczęśliwy) tatuś, czy zostawiasz to na deser. Ciekawość mnie zżera.

    OdpowiedzUsuń
  3. się porobiło. czekam z niecierpliwością na "grom z jasnego nieba" w postaci ojca :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Róży i rozumiem, że chce znać prawdę. W końcu kto by nie chciał? To Luśka zachowuje się egoistycznie. Biedna Magda! Chyba najgrsza sytuacja, w której mogła zostać rodziców :P hahaha :D. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mam bekę z Eleny i Michała. ej, na coś takiego to nie byłam przygotowana. a taki poważny Aleks to też mi nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Auć.
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że z jednej strony na pewno chciałaby wiedzieć, a z drugiej boi się, co to może zmienić w jej życiu. Chociaż w tym momencie pewnie porzuci poszukiwania i zajmie się matką...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ałć. Po czymś takim to ja nie wiem, czy bym chciała jeszcze rozwikłać zagadkę przeszłości. Teraz mimo wszystko najważniejsze jest zdrowie matki. Tyle lat wytrzymała bez tej wiedzy, to i jeszcze trochę wytrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sytuacja, e której znalazła się Magda była przekomiczna. Wracasz wcześniej do domu, a tu takie odgłosu... Sama nie wiem co bym na jej miejscu zrobiła. Nie mogę się doczekać, aż poinformujesz nas kto jest biologicznym ojcem Róży.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe
    Ps. Zapraszam na czwarty rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. jEŚLI MOŻESZ INFORMUJ MNIE GDY POJAWI SIĘ COŚ NOWEGO
    ZAPRASZAM DO MNIE NA
    http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że w obliczu choroby matki będzie musiałą porzucić poszukiwania ojca chyba, że matka zrozumie, ze ukrywanie prwdy nic nie da!

    OdpowiedzUsuń